
Podsumowanie stycznia 2020
Ten czas to śmiga mi ostatnio sakramencko do przodu. Dopiero początek roku, a tu już luty mamy i ja jestem o rok starszy. Podsumowując styczeń to mimo chęci powrotu do sportów (odbyte 14 treningów) to nie poszło jakoś fenomenalnie. Dwa razy chciała mnie rozłożyć grypa i musiałem się po kilka dni ratować medykamentami różnorakimi. Poniżej jak zwykle wypunktowałem rzeczy które cieszą i te, które smucą.
Co poszło zgodnie z planem:
- początkiem stycznia przebiegłem GRAND Prix Krakowa w biegach górskich – takie fajne przypomnienie na dystansie krótkim
- zakończyłem współprace z YooniQ solutions – to były bardzo dobrze spędzone 3 lata
- sporo pojeździliśmy na nartach bo prawie w każdy weekend
- poranne rutyny w styczniu szły nadzwyczaj dobrze (chyba tylko 2-3 dni nie udało się wstać przed 5:00)
- udało się troche czasu znaleźć na maszynki z HackTheBox i przygotowania wstępne do OSCP (zacząłem wstępnie ogarniać Windowsowe maszyny)
- podnieśliśmy sobie standard jeśli chodzi o telefony 🙂
- wycieczka w Pieniny i na Słowacje
- przeżyłem swoją pierwszą przejażdżkę saniami z psim zaprzęgiem
Co powinno być zrobione lepiej:
- poprzez rozmaite przeszkody chorobowe nie wrocilismy do naszej basenowej rutyny w niedziele
- ogólnie bieda z bieganiem i innymi tri podobnymi dyscyplinami
- nie poćwiczyliśmy nic jazdy autem z Dadą
- planowałem oddać krew ale choroba niestety mi to uniemożliwiła
- nic nie było pisane na bloga

